Jeśli jesteś na diecie, nie czytaj tego postu :)
Jedno z najprostszych chyba dań, znane na pewno w wielu domach, sama poznałam je dzięki mojemu mężowi. W czasach, gdy byliśmy jeszcze tylko parą, zaserwował mi takie parówki, które bardzo mi posmakowały. W jego domu dość często taka wersja parówek lądowała na stole, i zachodziłam w głowę, dlaczego u mnie nigdy tego nie było :) W następnej kolejności mój Marcin zaraził moją rodzinkę miłością do zapiekanych parówek :)
Przygotuj:
- kilogram parówek (im gorsze tym lepsze do tego dania)
- spory kawał surowego, ładnego boczku
- dużo żółtego sera
- keczup
Boczek kroimy w dość grube plastry, które następnie rozbijamy tępą stroną noża.
Żółty ser kroimy w dość grube słupki.
W parówkach robimy nacięcia na głębokość 1-1,2 cm, zachowując około 1-1,5 cm odstępu od końców.
W powstałe nacięcia wkładamy słupki żółtego sera, możemy poprzestać na jednym kawałku, a możemy dopchać serem ile się da :) osobiście uważam, że im więcej sera tym lepiej :))
Następnie owijamy parówki plastrami rozbitego boczku, starając się to zrobić w miarę ciasno.
Układamy parówki na blasze i zapiekamy w 180 stopniach około 30-40 minut.
Polewamy porządnie keczupem i sypiemy sporą ilością startego żółtego sera. Dopiekamy w tej samej temperaturze do momentu, aż ser się stopi.
Podajemy z frytkami i surówką.
Smacznego!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz