piątek, 26 maja 2017

Okiem początkującego jogina - część I - pierwsze koty za płoty



   Nie wiem, jak to się stało, ale uległam czarowi jogi. Wpadłam po uszy, zakochałam się, niemal zwariowałam na jej punkcie.
   Próbowałam biegać - rok temu. Szło mi w miarę, ale nie porwało mnie to na tyle, by kontynuować biegi i niecierpliwie przebierać nogami w oczekiwaniu na wyjście, by świńskim truchtem przebyć te 2 czy ile kilometrów.