Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie tort naleśnikowy. Ale wiadomo, że nie byle jaki :) Taki fest, żeby zapadał w pamięć i żołądek, dając uczucie sytości i przyjemne wspomnienia...
Jeśli wątroba nam podpadła i chcemy się zemścić, podajmy jej taki oto tort - zapewne nie będzie już chciała z nami gadać :))
Tort więc zawiera w sobie full cebuli, ziemniaków, wysmażonych na skwarki wędlin, dodatek smalcu i żółtego sera. Naleśniki z mąki pszennej razowej i orkiszowej nadają mu dodatkowy, wyraźny smak. Na wierzchu w charakterze korony dumnie tkwi jajko sadzone :)
Pachnie upojnie. Smakuje niesamowicie. Nic tylko jeść i nie słuchać wątroby... nie pokazywać dietetykom, bo - jak to kiedyś stwierdził Tomek Jakubiak - oni w zdecydowanej większości nie wiedzą, co dobre :)
Ze względów powyższych zyskał nazwę Wróg Wątroby :) choć ten wróg wygląda przepięknie, choć pachnie upojnie... ;)
Przygotuj:
- naleśniki do wyłożenia formy i użycia jako blaty do tortu - jakie chcemy, ja wykorzystałam naleśniki z mąki pszennej razowej i orkiszowej
- 2 duże cebule (takie XXL)
- czosnek (wedle uznania)
- 2 liście laurowe
- 1 duża marchewka
- 1 pietruszka
- 1 korzeń pasternaku
- 1 duży por - biała część
- kilka suszonych pomidorów
- 2-3 gałązki świeżego tymianku
- pętko białej kiełbasy
- skrawki wędlin (np. wędzony boczek, jakaś cienka - jeśli swojska to jesteśmy w raju, trochę szynki wędzonej, tak by wędlin wyszło 300-400g)
- sól i pieprz do smaku (nawet bardziej niż do smaku ale bez przesady)
- słodka papryka w proszku
- suszony tymianek
- majeranek
- smalec do smażenia
- tłuczone ziemniaki (np. pozostałe z obiadu)
- żółty ser do posypania po wierzchu i między warstwami
- bułka tarta do wysypania formy
- wędzony ser
- natka pietruszki
- jajka sadzone do podania
Białą kiełbasę razem z ćwiartką cebuli, kilkoma ząbkami czosnku (w łupinkach) i liśćmi laurowymi pieczemy w temperaturze 180 stopni. Pieczemy do ładnego jej zrumienienia i zapachu. Na cebulę i czosnek nie zwracamy uwagi, jeśli się trochę przepieką, to nawet lepiej.
Marchewkę, pora, pietruszkę, pasternak i drugą ćwiartkę cebuli obieramy i kroimy tak, jak się nam podoba. Na patelnię wrzucamy porządną łyżkę smalcu i do miękkości smażymy na nim marchewkę. Na małym ogniu. Następnie dodajemy resztę warzyw, solimy, pieprzymy, w razie potrzeby dokładamy smalcu. Dorzucamy świeży tymianek i smażymy do chwili, aż warzywa ładnie się zrumienią. Zdejmujemy z patelni i odkładamy na bok, tymianek wyrzucamy - oddał już swój smak i zapach.
Połówkę cebuli kroimy w porządne plastry, a wędliny w grubą kostkę. Na patelnię wrzucamy wędliny, zaczynając od tych najtłuściejszych.Kiedy z wędlin zaczną powstawać skwareczki (nie za twarde, takie al'dente ;)) wyciskamy czosnek, który piekliśmy razem z kiełbasą. Normalnie w palcach, taki podpieczony wyskoczy bardzo ładnie nawet bez obierania. Dokładamy też część cebuli z pieczenia i listki laurowe. Szklimy cebulę razem z wędlinami. Doprawiamy porządnie solą, pieprzem i papryką. Śmiało możemy przypalić - będzie nawet lepsze. Nie ma być zdrowe, ma być smaczne! Odkładamy na talerz i świeżo zdjęte z patelni śmiało doprawiamy majerankiem, tłuszcz zostawiamy na patelni. Liście możemy już wywalić :)
Na tłuszcz pozostały ze smażenia skwarków z wędlin wrzucamy pokrojoną w grube półplastry resztę cebuli. Dodajemy również resztę tej z pieczenia. W razie potrzeby dokładamy kolejną łyżkę smalcu.
Kiedy cebulka ładnie się zrumieni, wrzucamy ziemniaki, nie żałujemy sobie - w trakcie smażenia one obsiądą. Posypujemy je porządnie suszonym tymiankiem, solą, sporą ilością pieprzu i mieszamy ze zrumienioną cebulką. Smażymy na rumiano i na mięciutko. Jeśli się zagapimy, zagadamy, zasiedzimy na Fejsie, zdrzemniemy, odwiedzimy sąsiada, a ziemniaki się przypalą - jeszcze lepiej, aby tylko nie zmieniły się w kupkę węgla :))
Formę smarujemy smalcem (no dobra, może być masło, nie przesadzajmy ;)) i sypiemy bułką tartą. Spód wykładamy naleśnikami. Na naleśniki wykładamy ziemniaki, równamy ich powierzchnię. Posypujemy lekko startym żółtym serem, możemy dodać kawałki wędzonego.
Kładziemy na to kolejną warstwę naleśników - tym razem nieco grubszą.
Kolejną warstwą niech będą wędliny. Wyłóżmy je i rozprowadźmy po naleśnikowym blacie. Na to dołóżmy ze dwa pokrojone w kostkę, suszone pomidorki. Do tego starty żółty ser w ilości zbliżonej do tej, którą sypaliśmy warstwę kartoflaną.
Kolejna porządna warstwa naleśników. Lekko dociskamy dłońmi.
Jako ostatnią warstwę wykładamy warzywa i resztę pokrojonych w kostkę suszonych pomidorów. Sypiemy to porządnie żółtym serem (część zostawiamy).
Pieczemy w 200 stopniach przez około 20 minut (bez termoobiegu). Do tego czasu ser z wierzchu powinien się lekko przypalić ;) jeśli tak się nie stanie, pieczemy dalej albo włączamy opiekacz w piekarniku.
W międzyczasie siekamy pietruszkę i smażymy sadzone jajka.
Posypujemy resztą sera, dekorujemy plastrami sera wędzonego i zostawiamy w piekarniku do chwili, aż ser się rozpuści.
Koronujemy sadzonym jajkiem i posypujemy natką pietruszki.
Podajemy z jajkami sadzonymi bardzo głodnym osobom :)
P.S.: Za wszelkie niestrawności oraz ataki woreczków żółciowych odpowiedzialności nie biorę. Amen :)
Smacznego!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz