Mój ostatni hit. Pyszne, mięciutkie, delikatne, rozpływające się w ustach, maślane bułeczki o bardzo delikatnym, orzeźwiającym aromacie mięty. Na wierzchu konfitura ze świeżych czereśni i skórki pomarańczowej, smażona z miodem w trakcie wyrastania ciasta. Można się zakochać, ufff.... :)
Bułeczki podpatrzone u Tomka Jakubiaka, ja nieco zmieniłam skład ale i tak jestem zakochana ;)
Moja córcia w trakcie robienia zdjęć poganiała mnie, podbierała mi czereśnie, a na koniec zakosiła jedną bułę, mówiąc: ja idę jeść, a ty rób zdjęcia z dwoma bułeczkami! :D tego samego dnia wieczorem nie było po nich śladu.
Jak dla mnie, najlepsze na ciepło. Idealne na ciepłe śniadanie w leniwą niedzielę :)
Przygotuj:
- 1/8 kostki drożdży
- 1/4 szklanki ciepłej wody
- 2 łyżeczki mleka
- szczypta soli (taka porządna)
- 2 niepełne łyżki brązowego cukru
- 2 jajka
- 300g jasnej mąki pszennej
- 175g masła
- listki z jednej gałązki mięty
Konfitura na wierzch:
- 1,5 szklanki czereśni
- 2-3 łyżki naturalnego miodu
- garść skórki z pomarańczy
Do podania:
- gęsty serek waniliowy
- świeże czereśnie
Drożdże rozpuszczamy w 2 łyżkach ciepłej wody. Dodajemy mleko i cukier. Zostawiamy na kilka minut do wyrośnięcia. W międzyczasie roztapiamy masło i studzimy je.
Następnie do miski przesiewamy mąkę, dodajemy solidną szczyptę soli, drożdże i jajka. Łączymy ze sobą przy użyciu miksera z hakami, na wolnych obrotach.
Kiedy składniki połączą się w coś w rodzaju dziwnej drożdżowej kruszonki, dodajemy posiekane listki mięty i stopniowo, po troszku dolewamy roztopione masło.
Wyrabiamy hakami do momentu, aż ciasto zrobi się elastyczne, lśniące i nie będzie kleić się do miski. Liczmy sobie na to jakieś 10 minut. Przykrywamy folią i ściereczką. Odstawiamy do wyrośnięcia. Niech sobie stoi, aż podwoi objętość.
W czasie, gdy ciasto wyrasta, zajmujemy się konfiturą. Czereśnie drylujemy i przekładamy na patelnię. Na wolnym ogniu smażymy, aż puszczą sok. Wtedy dokładamy miód i skórkę pomarańczową.
Pilnujemy, żeby się nie przypaliło. Ciągle mieszając, smażymy aż zgęstnieje. Nie przesadźmy tylko z tym smażeniem, żeby nie zrobił się nam z tego czereśniowy karmelek :))
Wyrośnięte ciasto wykładamy na podsypaną mąką stolnicę. Jest bardzo miłe w dotyku i przepięknie pachnie. Możemy je sobie troszkę pogłaskać :))
Jak już się nawąchamy i pogłaszczemy, lekko przerabiamy ciasto i formujemy je w wałek.
Dzielimy na mniejsze kawałki i formujemy je w kulki. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy do wyrośnięcia na kilkanaście minut.
Kiedy bułeczki trochę podrosną, w środku każdej z nich robimy wgłębienie...
...do którego nakładamy po porządnej łyżce ostudzonej konfitury. Pieczemy w 165 stopniach przez około 20 min. Aż się zrumienią.
Podajemy na ciepło, ozdobione kleksem serka waniliowego i świeżą czereśnią.
Smacznego!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz