Delikatny w smaku, miękki miąższ i chrupiąca, ale nie twarda skórka. Do tego zapach domowego chleba, aromat zakwasu, a oczami duszy widziane wspomnienia lat szczenięcych... ;)
Z tym chlebkiem wiąże się pewna moja historia...
Odkąd zaczęłam podejmować pierwsze próby upieczenia chleba i nastawiać zakwas, a było to może w 2009-2010 roku, miałam w pamięci chleb, który piekła moja babcia. I bardzo długo dążyłam do upieczenia chleba, który będzie jak najbardziej zbliżony do tego babcinego. Efekty były różne, bardziej i mniej udane. Kombinowałam z różnymi dodatkami, mąkami, czasem wyrastania... aż w końcu olśniło mnie, że to co najlepsze w kuchni babci, to prostota. Tak więc z biegiem czasu dotarłam do tego chlebka.
Nie jest ma smaku identycznego jak pierwowzór, jednak z moich prób to właśnie ten ma najbardziej zbliżony smak.
Widzę kilka różnic ''technicznych'', jak np to, że babcia zawsze odkładała kawałek ciasta z poprzedniego chleba i na nim piekła następny, a ja korzystam z zakwasu, który trzymam w słoiku w lodówce. Kolejna rzecz jest taka, że Ona piekła chleb w dużej blasze, ja korzystam zarówno z keksówek, jak i koszyczków do wyrastania. No i ta chyba najważniejsza... Babcia piekła chleb w kaflowym piecu w kuchni z wbudowaną częścią chlebową, ja korzystam z piekarnika...
Przygotuj:
- 3 czubate łyżki zakwasu żytniego
- 10 czubatych łyżek mąki żytniej razowej (typ 2000)
- 90-120ml wody
- 550g mąki pszennej jasnej (typ 450-500)
- 1 łyżeczkę soli
- 1 łyżeczkę cukru
- 1,5 szklanki ciepłej wody
Do miski wsypujemy mąkę żytnią razową, dodajemy zakwas i wodę. Dokładnie mieszamy, aż powstanie gęsta papka.
Powstałą papkę przykrywamy folią i na kilka godzin (najlepiej na noc) odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce - to będzie nasz zaczyn.
Do wyrośniętego zaczynu dodajemy mąkę pszenną jasną, sól, cukier i wodę.
Dokładnie mieszamy łyżką do momentu połączenia się składników.
Wymieszane ciasto przekładamy z miski na omączoną stolnicę i delikatnie podsypując mąką, wyrabiamy do momentu, aż przestanie lepić się do rąk, stanie się gładkie i elastyczne.
Starajmy się nie podsypywać za dużo mąki, zależy nam na zachowaniu delikatności ciasta - tyle, by nie kleiło się do rąk, wystarczy.
Wyrobione ciasto odkładamy do miski i przykrywamy folią. Odstawiamy na 1,5-2h do wyrośnięcia.
Wyrośnięte ciasto chlebowe wykładamy na omączoną stolnicę i delikatnie zagniatamy. Następnie rozciągamy je na stolnicy w kształt prostokąta (mniej więcej).
Łapiemy za jeden z dłuższych boków naszego prostokąta i zakładamy do środka, lekko dociskając.
Tak samo postępujemy z drugim dłuższym brzegiem - łapiemy za niego i znów zakładamy do środka tak, by zachodził na ten pierwszy.
Znowu zgniatamy, kolejny raz rozciągając je w prostokąt.
Całą sekwencję składania powtarzamy kilka razy - można 4, można 5.
Przyszedł czas na ostateczne uformowanie naszego bochenka:
Po rozpłaszczeniu ciasta w prostokąt ponownie łapiemy za dłuższy bok i zakładamy do środka.
To samo robimy z drugim dłuższym bokiem, zakładamy do środka tak, by nieco zachodził na ten pierwszy.
Ostatni krok to tym razem nie zgniecenie na pół, a złączenie brzegów ze sobą. Sklejamy je palcami i robimy ''szew''. Boki za to podwijamy do wewnątrz i tak samo łączymy szwem.
Przekładamy bochenek do koszyczka wyłożonego ściereczką i obficie wysypanego mąką (żeby ciasto się nie przykleiło). Pamiętamy o tym, że szew koniecznie musi być na wierzchu! Później będzie to spód chleba.
Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na kilka godzin do wyrośnięcia. U mnie wyrasta zwykle w ciągu max 2h, ale mam dość mocny zakwas :)
Wyrośnięte ciasto znacznie zwiększy swoją objętość.
Przekładamy je na blachę.
Ja robię to tak, że płaską, otwartą z jednej strony blachę wykładam papierem do pieczenia, stronę z papierem kładę na wierzchu koszyczka (oczywiście odsłoniętego), podnoszę koszyczek z blaszaną czapą i szybko obracam blachę na dół, a koszyczek do góry. Potem zdejmuję koszyczek i ostrożnie ściągam ściereczkę.
Ciasto delikatnie otrzepujemy z nadmiaru mąki i szybko, bardzo ostrym nożem robimy kilka nacięć na wierzchu chleba.
Nacięcia są tu ważne, pełnią bowiem funkcję nie tylko dekoracyjną. Zapobiegają również nadmiernemu popękaniu chleba w trakcie pieczenia. Zapewne i tak popęka, pomimo nacięć, jednak nie tak mocno.
Przed pieczeniem możemy delikatnie posmarować bochenek wodą, wtedy skórka będzie bardziej chrupka.
Od razu wstawiamy do nagrzanego na 220 stopni piekarnika i pieczemy przez około 30min.
Kroimy już po wystudzeniu, wtedy jeszcze ciepły miąższ nie będzie zbijał nam się w grudki... ale ok. Sama nieraz kroję i jem jeszcze prawie gorący ;)
Jeśli wolisz zobaczyć, jak dokładnie składam chleb (doskonale to rozumiem, bo jestem wzrokowcem), obejrzyj film, który dla Ciebie nagrałam :)
Smacznego!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz