Beza szwajcarska jest świetna do dekoracji. Ma sztywną konsystencję, nie spływa, do tego bardzo łatwo na niej pracować. Przy odrobinie wprawy można wyczarować na torcie prawdziwe cuda - do tego nie jest wcale trudna w przygotowaniu. Na pewnym etapie przygotowania potrafi naprawdę podnieść nam ciśnienie poza skalę - ale jest to normalny etap jej produkcji :))
(tort z 4 blatów o średnicy 18cm)
- 400g bardzo miękkiego masła
- 250g cukru
- szczyptę soli
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (ja używam takiego barmańskiego - bardzo fajnie się sprawdza jako dodatek do biszkoptów czy różnych kremów)
- 6 białek ze średnich jajekMiękkie masło kroimy na małe kawałeczki - u mnie kosteczki około 1x2-3cm.
W międzyczasie w garnku zagotowujemy trochę wody. Do garnka dobieramy metalową miskę - za chwilę postawimy ją na garnku. Pilnujemy, by jej dno nie dotykało gotującej się wody, a znajdowało się nad nią - inaczej zrobi nam się słodka jajecznica z białek, a nie beza szwajcarska. A słodkiej jajecznicy nawet bezpański, wygłodniały pies nie tknie :)
Do metalowej miski wlewamy białka, dodajemy szczyptę soli oraz cukier. Stawiamy to na garnku i mieszamy łapką od miksera, łyżką, widelcem - czym tam sobie chcemy - do chwili, gdy rozpuści się cukier. Sprawdzamy palcami, czy nie czuć ziarenek cukru.
Pilnujemy, by białka były najwyżej ciepłe - jeśli będą dość ciepłe, zestawmy miskę z garnka z wodą.
Cała operacja zajmuje zwykle do 15 minut.
Białka będą wyglądały na lekko podbite.
Przelewamy białka z metalowej miski do misy miksera i zaczynamy ubijanie - to kolejne 15 - 20 minut. Bijemy białka na sztywną, błyszczącą bezę. Po podniesieniu łapek miksera ''bezowy ogonek'' powinien stać na sztorc i nie opadać.
Zaczynamy stopniowo, po kawałeczku dodawać masło, starannie je ubijając. Po chwili beza zrobi się znacznie rzadsza, a po kolejnej chwili - będzie wyglądała na zważoną tak, że bardziej się nie da. Będzie wręcz dwufazowa - osobno masło, a osobno biała woda :)) to ten etap, który podnosi ciśnienie... Ignorujemy beznadziejną konsystencję i nadal dodajemy masło. Po kolejnych kilku minutach masa zaczyna wyglądać bardzo ładnie (szkoda, że na budyniowej tak nie ma... ;))
Kiedy masa jest już sztywna i lśniąca, dodajemy ekstrakt waniliowy.
W razie potrzeby dzielimy masę na części i każdą zabarwiamy na inny kolor.
Wcale nie musimy barwić masy - sama z siebie też ma bardzo ładny kolorek :)
Dekorujemy tort w wybrany sposób.
Odstawiamy do stężenia na przynajmniej godzinę.
Smacznego, ładnego i cierpliwości!!!! :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz