Kiszona kapusta poza tym, że jest niesamowicie smaczna i niezastąpiona przy wielu surówkach czy innych daniach, jest też prawdziwą bombą witaminy C.
Pamiętam z dzieciństwa kiszenie w wielkiej bece, do której wstawiona była szatkownica. Sypało się to solą i ubijało takim dziwnym ubijakiem, który stanowił kołek z przybitą do końca kwadratową deseczką, bo beka była naprawdę gigantyczna. Czasami też deptało się kapustę.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie kapusta deptana jest nieporównywalnie lepsza od ubijanej. Nie wiem od czego to zależy...
Przygotuj:
(z tego wychodzi 5-6 litrowych słoików)
- 6 kg białej kapusty
- 6 małych lub 3 duże marchewki
- 3 łyżki soli kamiennej
- dobry ubijak, dziecko lub zmiennika
Kapustę cienko szatkujemy. Marchewkę obieramy i ścieramy na tarce (oczka dowolne). Mieszamy dokładnie razem i solimy.
Dokładnie mieszamy, ugniatamy i odstawiamy na jakieś 2-3 godziny, aż puści sok.
Kiedy kapusta puści sok, przekładamy kilka porządnych garści do kamionki i ubijamy. Ubijamy bardzo długo i porządnie, aż zacznie bardzo wyraźnie puszczać jeszcze więcej soku. Póki nie puści więcej soku, nie dokładamy kolejnej części kapusty.
Można bawić się małym ubijakiem, jest to trochę czasochłonne i może nas potem boleć ręka (co delikatniejsze jednostki następnego dnia nawet się tą ręką nie podrapią, znam takie przypadki). Jeśli tłuczemy tę kapustę i ''ni końca ni początku nie widać'', mamy dwa wyjścia: albo wołamy zmiennika, albo dziecko ;)
Przygotowanie dziecka do pomocy wygląda następująco: myjemy dziecku nogi kilka razy, w bardzo ciepłej wodzie. Paznokcie nóżek czyścimy szczoteczką, nawet jeśli wydają się czyste. Zakładamy dziecku gacie do kolan i zapraszamy do kamionki :) dziecko depcze kapustę, która błyskawicznie puszcza sok, my co i rusz dokładamy kolejną, kiedy poprzednia warstwa znika pod wyciśniętym sokiem, a nasza latorośl ma radochę nie z tej ziemi - wszyscy zadowoleni :)
Tym delikatnym, którzy będą się burzyć, że to niehigieniczne, obrzydliwe i w ogóle be, od razu mówię, że mnie to nie rusza, daj Wam Boże zdrowie :). Bardziej rusza mnie ilość chemikaliów, którą znajdziemy w produktach notorycznie kupowanych w sklepach. Kapustę, którą udeptało dziecko swoimi nóżkami, mytymi, czystymi i zdrowymi - wrąbię z przyjemnością :)
Po zakończeniu deptania kapusty wysyłamy dziecko do porządnego umycia nóg (żeby sól nie podrażniła skórki), dajemy mu w nagrodę jakąś czekoladkę czy też malowankę, a sami wracamy do kapusty.
Tutaj pokazuję, jak ładnie moja Zosia udeptała 6kg kapusty w kamionce, która ma około 30-35cm wysokości :))
Kapustę przykrywamy talerzem o minimalnie mniejszej średnicy niż nasza kamionka.
Dociskamy mocno talerz do kapusty.
Dociążamy kapustę jakimś obciążnikiem - u mnie to litrowy słoik wypełniony wodą.
Z dzieciństwa pamiętam okrągłą, dość grubą deseczkę, którą obciążało się porządnym kamieniem (oczywiście porządnie umytym i tylko do tego używanym).
Całość przykrywamy bawełnianą ściereczką i na 3-4 dni odstawiamy w miejsce, gdzie nie będzie przeszkadzać i gdzie panuje temperatura mniej więcej pokojowa.
Po 3-4 dniach wyjmujemy słoik, talerz i nakłuwamy kapustę dużym widelcem do mięs, aż dojdzie do dna kamionki. Nakłuwamy w kilku miejscach, za każdym razem trochę tym widelcem gmerając (chodzi o wymianę gazów). Sprawdzamy uważnie, czy na powierzchni nie pojawiły się żadne ślady pleśni - nic takiego nie powinno się stać, ale należy to zawsze sprawdzić.
Na tym etapie kapusta ma dość specyficzny zapach, nie powinna być jednak zepsuta. Możemy wyłożyć ją do miski, przemieszać i zostawić na powietrzu jakieś 2-3 godzinki, żeby się ''przewietrzyła'', po czym z powrotem wkładamy do kamionki na kolejne 3-4 dni i odstawiamy w to samo miejsce, gdzie nie będzie przeszkadzać i gdzie panuje temperatura pi razy pokojowa,
Po tym czasie przekładamy kapustę do słoików, szczelnie zakręcamy i odstawiamy w chłodne miejsce.
Można przechowywać kilka miesięcy.
Smacznego!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz